Nieuczciwi bankierzy w strachu
W temacie kredytów walutowych zbliżamy się najwyraźniej do decydujących rozstrzygnięć. Czy “frankowicze” wreszcie zapędzili “banksterów” do rogu?
Z tego wpisu dowiesz się:
-
skąd wzięły się kredyty walutowe w Polsce?
-
dlaczego oba waluta kredytu to pułapka?
-
“Frankowicze” biorą sprawy w swoje ręce
-
Banki przegrywają?
-
co robić jeśli jesteś “frankowiczem”?
Kredyt walutowy - recepta na kłopoty
Skąd się wzięły kredyty walutowe w Polsce?
Ponad dekadę temu stopy procentowe kredytów złotowych były relatywnie wysokie. Jest to cecha każdej rozwijającej się gospodarki, która rosnąc gwałtownie nasyca się kredytami. Bank centralny utrzymuje wtedy stopy procentowe na odpowiednio wysokim poziomie kontrolując skalę zadłużania się społeczeństwa - rodzin i przedsiębiorstw. Nadmierne zadłużenie ma bowiem ujemne skutki.
I tak też było w Polsce. Jednak restrykcyjna polityka banku centralnego nie sprzyja zarobkom banków komercyjnych, a jak wiadomo każda korporacja szuka zysku. banki znalazły więc “sprytny” sposób aby wyprowadzić NBP w pole. Zamiast kredytów w złotówkach zaczęły kusić klientów kredytami w walutach obcych.
Waluty państw zachodnich (CHF, USD, EUR) regulują funkcjonowanie rozwiniętych i nasyconych kredytami gospodarek. To inna rzeczywistość ekonomiczna, aniżeli ta państw, które dopiero budują swój majątek. Z tego też powodu ich stopy procentowe są niskie, za to siła tych walut spora.
Banki w Polsce postanowiły wykorzystać okazję i zaczęły promować kredyty denominowane w walutach obcych, kusząc ich niską stopą procentową. Dzięki temu mogły sprzedać ich więcej i raportować swoim centralom wyższe zyski. Trudno założyć, że nie przewidziały dalszych konsekwencji swojego postępowania.
Dlaczego obca waluta kredytu to pułapka?
Twarde waluty mają to do siebie, że ich wartość nie jest obniżana przez inflację tak szybko jak waluty słabszych gospodarek. W efekcie ich relatywna cena do słabszej waluty w dłuższym okresie stabilnie rośnie, dlatego też dawniej zwykliśmy oszczędzać w dolarach amerykańskich, markach niemieckich i frankach szwajcarskich. Kiedy jednak w tej twardej walucie zaciągniemy zobowiązania, okaże się że z dokładnie tego samego powodu nasze zobowiązania “rosną”. Spłacamy i spłacić nie możemy.
Drugi powód do sam koszt spłaty. Kiedy kredyt jest zaciągany w walucie obcej musimy ją najpierw nabyć od banku aby potem móc spłacić, powstają więc niemałe koszty transakcyjne które prócz spłaty kapitału i odsetek. Do tego niektóre instytucje finansowe specjalnie na dzień spłaty podnosiły ceny danej waluty kupowanej w ich banku doliczając dodatkowe parę groszy podnosiły sobie nieuczciwie marżę.
Niektóre banki dopuściły się nawet tworzenia tzw. “kredytów indeksowanych do waluty obcej”, tzn. kredytów o których ciężko powiedzieć w jakiej walucie tak naprawdę są udzielane, ponieważ klient otrzymywał złotówki, spłacał potem złotówki ale przeliczenie sumy jego spłaty odbywało się po kursie obcej waluty.
Trzeci powód to taki, że kredyty walutowe były promowane jako oferta dla tych, których nie stać na zobowiązanie w złotówkach. Klient banku, zazwyczaj człowiek bez biegłego wykształcenia ekonomicznego, ufając instytucji finansowej brał na siebie zobowiązania które były ponad jego zdolności finansowe. Jednak ten rodzaj kredytów dawał dodatkowe perspektywy zarobku bankom, więc wątpliwości co robić ze strony zarządu banków nie było.
“Z moim bankiem łączy mnie coraz więcej”
Frankowicze biorą sprawy w swoje ręce
Skandaliczne praktyki nieuczciwych bankowców mogły przynieść tylko jeden rezultat. Bunt oszukanych klientów. Strumień pozwów zamienił się w rzekę, a potem w morze. W tej chwili w polskim wymiar sprawiedliwości toczy się ponad 30 tys spraw, z czego przeciętnie aż 90% jest wygrywanych.
Sprawy toczą się jednak powoli z uwagi na skomplikowaną materię sprawy, a wyroki często się od siebie różnią ponieważ nie ma ukształtowanej jednolitej ścieżki orzeczniczej. Jednak i tu nadchodzą szybko zmiany.
Ważnym etapem walki z nieuczciwymi kredytami był ostatni wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE) oraz ostatni wyrok Sądu Najwyższego. W obydwu przypadkach, choć sprawy są trudne i wielowątkowe, sądy stanęły po stronie frankowiczów.
Banki przegrywają?
Banki najwyraźniej czują, że konsekwencje ich nieuczciwych praktyk wreszcie do nich wracają. Można nawet wyczytać objawy paniki w ich zachowaniu, czego dowodem jest ostatnie pismo skierowane do prezesa NBP prof. Glapińskiego. W nim banki straszą NBP rozchwianiem systemu finansowego wskutek sutych odszkodowań jakie niebawem przyjdzie im płacić.
Trafiła kosa na kamień. Prezes NBP, dotąd cierpliwy i dyplomatyczny, odpisał im dość zjadliwie, że to ich problem i niech nie próbują przerzucać odpowiedzialności na instytucje publiczne. Tym bardziej, że banki mogły przy odrobinie dobrej woli rozwiązać swoje problemy zwierając ugody z poszkodowanymi klientami, wypracowując sposoby na rozbrojenie tej bomby na której przecież sami siedzą.
Oczywiście w optyce świata “banksterów” (przestępców bankowych) to państwo polskie powinno wziąć na siebie ciężar rozwiązania ich kłopotów, zapewnić pieniądze dla poszkodowanych i upewnić się, że żaden z nich nigdy nie odpowie za swoje niedopuszczalne praktyki nawet utratą posady. Tak na szczęście nie będzie, przynajmniej nie tym razem.
Co robić jeśli jesteś frankowiczem?
Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że czas sprzyja zdecydowanym działaniom. Jeśli masz lub miałeś kredyt walutowy przede wszystkim prześlij jego skan do kancelarii. Nasi prawnicy dość szybko są w stanie ocenić, czy twoja sprawa ma szanse w sądzie i czego możemy się spodziewać
Nawet jeśli udało ci się już spłacić kredyt to wcale nie znaczy, że nie możesz dochodzić swoich praw. To kwestia analizy podpisanej przez Ciebie umowy.
Masz wątpliwości? Skontaktuj się z nami. Z chęcią podzielimy się swoją wiedzą.